John ma
zaledwie 17 lat, a już tak bardzo został doświadczony przez życie. Kiedy był
mały zmarł jego tata, a mama wyjechała gdzieś daleko i zapomniała o swoim synu.
Zostawiła go pod opieką wujka, który nie bardzo miał ochotę kogoś wychowywać.
Sam jest uzależniony od narkotyków, a wobec Johna często stosował przemoc
fizyczną. Chłopak na okrągło chodził głodny, czasem zdarzało się, że przez dwa dni
nic nie jadł. Nosił też podarte i znoszone ubrania, bo wujowi szkoda było na to pieniędzy.
Trzy tygodnie temu wujek stwierdził, że ma go dosyć; że mu tylko przeszkadza i jest
niepotrzebną kulą u nogi. Z dnia na dzień wyrzucił go więc z domu.
John ma
ciężki krzyż do niesienia, ale na szczęście nie jest w tym wszystkim sam. Ma
dookoła dobrych ludzi, którzy mu pomagają. Rodzice jego kolegi przyjęli go pod
swój dach, choć u nich też się nie przelewa. Przychodzi też często do nas na
parafię, gdzie nasza kucharka daje mu
trochę jedzenia, a od księdza dostaje trochę nowych ubrań. Wszystkie te osoby,
tak jak Szymon z Cyreny, pomagają mu nieść krzyż.
Panie Jezu, proszę Cię naucz mnie
pomagać bezinteresownie tym, którzy sami sobie nie dają rady w życiu. Otwórz
moje serce i oczy na potrzeby innych ludzi.
Daj też siły
Johnowi do zmagania z codziennością. Niech w życiu otaczają go dobrzy i
życzliwi ludzie, dzięki którym jego krzyż będzie choć trochę lżejszy do
niesienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz