.

.

sobota, 5 października 2013

Sylvester


Po miesiącu spędzonym w Salvation Home, zaczynam pomału rozumieć, dlaczego chłopcy uciekają. Zaczyna do mnie docierać dlaczego muszą to robić. Ulica musi ich porządnie zaboleć, żeby chciały się od niej odciąć i zmienić coś w swoim życiu. W innym wypadku cały czas będą za nią tęsknić.
Dwa tygodnie temu udało nam się posłać do szkoły czterech naszych nowych chłopców. Po napisaniu testów zostali przydzieleni do klas, odpowiadających ich poziomowi wiedzy. Jednym z nich był 16-letni Sylwester. Bardzo bystry chłopak. Lubi się uczyć, jest bardzo inteligentny i ciekawy świata. Od zeszłego tygodnia z dumą chwalił się wszystkim, że dostał się do klasy 6. Zakupiliśmy mu mundurek, nowe buty, zeszyty, długopis. Następnego dnia już od rana wypytywał, o której godzinie musi wyjść do szkoły. Było widać, że jest podekscytowany i jednocześnie trochę zestresowany, pierwszym dniem w szkole. Po lekcjach wrócił bardzo zadowolony, z uśmiechem na buzi. Nie mógł się doczekać następnego dnia. Sylwester nigdy wcześniej nie chodził do szkoły, dlatego tym bardziej było to dla niego wielkim przeżyciem. Po dwóch dniach w szkole nadszedł weekend. Poszliśmy w niedzielę wspólnie do Kościoła. Dzień zapowiadał się bardzo dobrze. Jednak nie trwało to długo. Po powrocie z Kościoła okazało się, że po drodze „zgubiliśmy” jednego z chłopaków. Sylwestra.
Dlaczego uciekł? Dlaczego wybrał ulicę od szkoły? Przecież był taki zadowolony. Całą niedzielę mnóstwo pytań kłębiło się w mojej głowie. Ale w końcu zrozumiałam. Zrozumiałam jak ciężko jest się odciąć od miejsca, w którym się spędziło całe swoje świadome życie. Jak trudne musi być życie w normalnym domu, dla chłopaka, który przez 9 lat żył na ulicy i był uzależniony od marihuany, alkoholu i sticka. Który od dzieciństwa nie zaznał co to jest miłość, bo był bity przez swoja własną matkę i nieakceptowany przez jej nowego partnera.
Ulica też jest uzależnieniem. I często nie wystarczą same chęci, aby z tego uzależnienia wyjść. Czasem potrzeba wielokrotnego wyciągania ręki, wiele miłości i cierpliwości, aby pomóc tym, którzy stracili już nadzieję na lepsze życie.
Na szczęście Sylwestra udało nam się znaleźć po trzech dniach. Ucieszył się, ze po niego przyjechaliśmy. Ma teraz kolejną szansę na zmianę i mam nadzieję, że tym razem mu się uda.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz