Niedzielne popołudnie. Drugi dzień mojego
pobytu w Salvation. Do naszego domu przychodzi kilku chłopaków z nowicjatu.
Spędzają czas z naszymi chłopcami, a my korzystając z tego jedziemy do naszych
pozostałych dzieci – na ulicę. Pobyt samych „muzungu” (białych) wśród
dzieci ulicy nie jest zbyt bezpieczny, dlatego też jedziemy z odpowiednią
obstawą – najstarszymi chłopakami z naszego domu.
Jedziemy na Market Soveto – jest to jedno z
miejsc w Lusace, gdzie gromadzą się dzieci ulicy. Po wyjściu z samochodu dzieci
zaczynają iść w naszą stronę. Większość z nich rozpoznaje już, że jesteśmy od
Mamy Carol. Chyba wszyscy ją tutaj znają J. Pierwsze wrażenie jakie robi na mnie to miejsce, to
wszechogarniający brud, mnóstwo śmieci i tysiące much. Zaczynam witać się z
każdym po kolei. Pytają o moje imię, a ja staram się zapamiętać ich. Są brudni,
wielu z nich patrzy na mnie nieprzytomnym wzrokiem, a w ręku trzyma plastikową
butelkę ze stickiem (czymś w rodzaju benzyny, którą wdychają). Po chwili również
i mi zaczyna się kręcić w głowie od tego
zapachu. Patrzę na ich twarze i nie mogę zaakceptować tego, ze jest ich tu tak
wiele. Pytam się dlaczego wdychają to świństwo. W odpowiedzi słyszę, że tylko w
ten sposób mogą być choć przez chwilę szczęśliwi. Tak bardzo mi ich szkoda.
Wpatruję się w ich oczy. Mówią tak wiele.. Jest w nich zarówno poczucie
bezsensu, niesprawiedliwości, lęk o przetrwanie kolejnego dnia, jak również
głód miłości i bycia kochanym. Niestety wielu z nich jest zbyt bardzo
uzależnionych od tego, co daje im ulica, żeby się od tego raz na zawsze odciąć.
Stick, narkotyki, alkohol, „łatwość” zdobywania
pieniędzy poprzez prostytucję, kradzieże, życie bez zasad, wymogów...
Zabieramy się do pracy. Opatrujemy chłopakom
rany, rozdajemy kredki i kartki żeby mogli sobie porysować. Dużo z nimi
rozmawiamy. Trzymają nas za ręce, przytulają się. Spędzamy z nimi dwie godziny,
po czym wracamy z powrotem do domu. Jeszcze tu przyjedziemy, niebawem. Ale ten
obraz i pierwsze wrażenie ulicy, na długo pozostanie w mojej głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz