Ale mroźnych
wieczorów to chyba nigdy nie polubię ;) Coraz trudniej jest mi z
rana wstawać. Coraz częściej nie mam ochoty wychodzić spod
cieplutkiej kołdry. Pojawia się pokusa, żeby jeszcze poleżeć,
żeby iść dziś do pracy troszkę później. Ale zaraz po tym
zadaję sobie pytanie: „Po co tu przyjechałam?” i od razu chęć
i siły wracają.
Dzielimy dzieci na dwie drużyny. Trwa narada nad nazwami. Ostatecznie mamy grupę „Hakuna matata” i „Super stars”. Zawody możemy więc zacząć.
Przed nami
dziesięć konkurencji. Bieg z jajkiem, slalom z zamkniętymi oczami,
skoki w workach, zbijanie balonów samolocikiem z igłą... Zabawy i
krzyku jest co niemiara! Dzieciaki dopingują swoje drużyny jak
tylko mogą! Śpiewają, krzyczą, a po zwycięstwie zaczynają
tańczyć.
Niestety czas dobiega końca i musimy pomału kończyć. Rozdajemy wszystkim dzieciaczkom nagrody za udział w Competition (zawodach). Słodkości dla brzuszka, ołówek do szkoły i kolorowy balon do zabawy. Niby nic niezwykłego, ale na twarzach prawie setki dzieci pojawia się dzięki temu uśmiech. Ledwo żywe, ale zadowolone wracamy do domku.
Dzieci nawet sobie nie zdają z tego sprawy, że po takich 3 godzinnych zawodach i zabawach z nimi odreagowałam cały miniony tydzień i nabrałam energii na przynajmniej dwa następne!! Zabawa, śmiech, tańczenie, śpiewanie, skakanie – taka zwykła dziecięca radość. To jest coś, czego uczę się tu od nich na każdym kroku!
PS. Przy okazji
chciałam OGROMNIE podziękować mojemu braciszkowi za pomoc. Dzięki
Tobie Maćku, mogłyśmy zorganizować nagrody dla wszystkich
dzieci!!! (poskręcane balony były przebojem dnia ;) Przesyłam Ci
sto uśmiechów od moich kochanych szkrabów!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz