Kilka dni temu w trakcie rozmowy z jedną z sióstr
okazało się, że wybiera się ona na weekend do buszu. Hm... do buszu?? Brzmi
całkiem ciekawie. Szybka kalkulacja w głowie, wymowna wymiana wzroku między
mną, a Kasią i natychmiastowa zmiana planów, które miałyśmy ustalone już
wcześniej.
„No to jedziemy! Będzie przygoda!” :)
widok z mojego domku :) |
Mpanshia to wioska, w której nie
ma sklepów. Najbliższy znajduje się w stolicy, tak więc ludzie sprzedają
jedynie to, co sami sobie wyhodują.
centrum wioski |
W wiosce tej znajduje się również
najbliższy szpital w promieniu 200km od Lusaki. Jest tam też szkoła dla dzieci,
hospicjum i placówka, na której mieszkają dwaj polscy księża. To do nich należy
opieka nad 3 tysiącami katolików, w 15 parafiach położonych na przestrzeni 140
km. Do niektórych z nich, ze względu na nieprzejezdne drogi w porze deszczowej,
nie są w stanie dojechać nawet przez pół roku. Wielu z ludzi nie ma więc nawet
pojęcia czym są Święta Bożego Narodzenia, ani jak wygląda Pasterka, bo nigdy w
życiu jej nie przeżyli.
Misja prawdziwa. Zmiana
mentalności tych ludzi wydaje się być syzyfową pracą. Ale nie warto się
poddawać! Trzeba mieć nadzieję, że pomalutku sytuacja w tej wiosce się zmieni.
Pomimo tych wszystkich trudności Mpanshia ma coś w sobie co przyciąga,
zachwyca. Mnóstwo zieleni, chatki ukryte między palmami, przepiękny widok gór,
znajdujących się nieopodal, a w nocy niebo tak niesamowite, że nie można
oderwać od niego oczu! Miliony gwiazd rozsypanych niczym mak po płachcie
wszechogarniającej czerni. A pośrodku, wyglądająca jak rozłożony dywan,
błękitno biała Milky Way (Droga Mleczna). Nad głowami latające nietoperze i
sowy, a w sercu wdzięczność za ten czas, który jest.
Byłam tam zaledwie tylko jeden
weekend, ale zdecydowanie zdążyłam zauroczyć się w tym miejscu!
grapefruity prosto z drzewka :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz