.

.

środa, 5 października 2011

Pora deszczowa

     Dziś mijają dwa tygodnie naszego pobytu w City of Hope. Jak ten czas szybko leci! Ostatnio wiele się działo, ale niestety nie mogę pisać na blogu tak często jakbym chciała. Albo nie mamy czasu, albo nie mamy prądu :/
     Z początkiem października zaczęła się u nas pora deszczowa. Dosyć wcześnie, bo podobno  zazwyczaj zaczyna się ona pod koniec października, albo na początku listopada… Ale cóż zrobić :/  Nadal jest ciepło (a czasem i gorąco) z tą tylko różnicą, że codziennie nawiedza nas przynajmniej jedna porządna burza. Pojawiają się one dosyć nagle, przez co już raz miałyśmy zalane pokoje, bo nie zamknęłyśmy okien przed wyjściem z domku, a za drugim razem zostałyśmy przemoczone do suchej nitki, bo akurat wybrałyśmy się do sklepu :). Ale mam nadzieję, że niedługo się przyzwyczaimy do tej pory deszczowej i już nie będziemy tak zaskakiwane przez deszcz ;)
     W piątek (30 września) obchodziliśmy Dzień Gratitude. Był to Dzień dziękczynienia za wszystkich nauczycieli, a przede wszystkim za siostrę Ryszardę, która jest dyrektorką całej placówki City of Hope.  Tego dnia nie było w szkole lekcji. Uczniowie przyszli  z samego rana, aby pomóc w przygotowywaniu uroczystości. Rozpoczęły się one Mszą Świętą o godz. 9.00 na terenie naszej placówki. Tym razem za śpiew byli odpowiedzialni nauczyciele z naszej szkoły, którzy już od paru dni się do tego przygotowywali. Prawie wszystkie pieśni były w języku cinyanja i były grane jedynie do bębna (tym razem bez discopolowej muzyki granej na keyboardzie;).










































   Po Mszy były podziękowania, prezenty dla siostry Ryszardy i czas na tańce (które tutaj są przy każdej okazji, bo jak wiecie, afrykańczycy je uwielbiają:). Potem przyszedł czas na niespodziankę… Nauczyciele się poprzebierali (mężczyźni za kobiety, a kobiety za mężczyzn) i zaczęli tańczyć! Śmiechu było przy tym mnóstwo i zarówno dzieci, jak i my (wolontariusze) mieliśmy niezły ubaw! ;) Widać, że tutejsi nauczyciele mają poczucie humoru i potrafią się czasem powygłupiać J. Ciekawa jestem czy nauczyciele w Polsce by się na coś takiego zgodzili…

   





3 komentarze:

  1. Hej Asiu
    sprawdzam na bieżąco co się u Ciebie dzieje, bo dodałem twój blog na moim fotografiasubiektywna.blogspot.com i jak cos napiszesz to od razu wiem :)
    Spotkałem różnych nauczycieli i tych bez poczucia humoru jak i tych co to to mają, ale nie będę przytaczał historyjek bo muszę cenzurę tu mieścić:) ale... myśleliśmy o jakiejś pomocy dla tej misji... czy lepiej wysłać paczkę np z zeszytami i długopisami czy po prostu wpłacić na konto i ty to gdzies tam kupisz :) aha czy wiesz coś o adopcji dziecka na odległość(nieformalnie)? Wiem że coś takiego jest, że wpłacasz na konkretne dziecko np 50 zł na jego utrzymanie, ale masz z nim kontakt np przez korespondencję, dostajesz fotki itp.. Jesteśmy z Tobą w modlitwie
    Wojtek Antoń

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Asieńko :*

    Przyznam szczerze, ze odkąd usłyszałam od Ciebie o adopcji dziecka codziennie o tym myslę. Więc bardzo sie Ciesze, ze Wojtek zadał to pytanie na tym blogu bo ja nie wiedziałam czy to moge o takie rzeczy pytac itp a okazuje sie, ze moge z czego bardzo sie cieszę :)
    więc chciałabym w miarę możliwości dowiedzieć się od Ciebie w tej kwestii jak najwięcej. I czy kiedyś może... np byłaby możliwość przekształcić taką adopcję w adopcję "normalną" ? wiesz jak wygląda adopcja dzieciaków z Afryki i czy w ogóle zdarza się to? Jakie trzeba spełnić wymagania? itp. Pracujesz w sierocińcu więc kto jak kto ale masz informację z pierwszej ręki w tej kwestii ;)
    ściskam Cie mocno :*
    Ps: Zdjęcie "przebierane" jest the best ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    fajny post i blog ;)
    Prosze o więcej o ile masz na to czas.

    OdpowiedzUsuń