Dziś mija miesiąc odkąd po raz drugi wyleciałam do Tanzanii.
Przepraszam, że przez ten czas nic tu nie skrobnęłam, ale
czas leci jak szalony i nawet nie wiem kiedy mi ten miesiąc minął…
Tak więc nadal kontynuuję zajęcia w świetlicy, w czym
pomagają mi przeszkoleni przeze mnie i Gosię, liderzy. Nie wiem też jak to się
stało, ale podczas mojej nieobecności dzieci się rozmnożyły i jest ich teraz
dwa razy tyle co było :).
Jak zapewne większość z Was wie, mój obecny pobyt wiąże się z
koncertem charytatywnym Rockolęd, z którego dochód będzie przeznaczony na
remont naszej świetlicy (który już niebawem się rozpocznie – oczywiście w swoim
czasie będzie też relacja ;)
Oprócz świetlicy, wykorzystuję czas na odwiedziny.
Zawitałam do szkoły Makore, w której uczniowie z radością korzystają z książek zakupionych w listopadowej akcji :).
Odwiedziłam też polskie Siostry Zmartwychwstanki, które mieszkają
kilka kilometrów od nas, i które podczas mojej nieobecności zdążyły się już
pozmieniać – są teraz wie nowe, a dwie które znałam wcześniej, wyjechały do Dar
es Salaam.
Z Księdzem Danielem udało mi się też pojechać poodwiedzać chorych po domach. Przyznam, że zrobiło to na mnie duże wrażenie. Przed wszystkim dlatego, że na co dzień nie spotyka się ludzi w tak podeszłym wieku, ponieważ średnia wieku w Tanzanii wynosi 50 lat. Dodatkowo mogłam doświadczyć tego jak tutaj ludzie żyją.. Do niektórych chatek samochodem nie dało się dojechać, musieliśmy przedzierać się przez chaszcze, z pomiędzy których wyłaniały się skromniutkie małe domki.
Tak więc dzielnie zagłębiam się w tajniki języka suahili, a
oprócz tego zaczęłam się uczyć jeździć na motorku :). Na szczęście jest tu mały ruch, więc jeszcze
nikomu krzywdy nie zrobiłam ;)
PS. Więcej zdjęć dostępnych w linku po lewej stronie.
PS. Więcej zdjęć dostępnych w linku po lewej stronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz