To już mój ostatni dzień w
Zambii, ostatnie momenty w City of Hope, ostatnie oratorium, ostatni lunch z dziewczynkami, ostatnie chwile. Staram się nimi cieszyć jak małe
dziecko, nie marnować ani minuty, zachłysnąć się tym ostatnim czasem jaki mi
tu, na afrykańskiej ziemi, pozostał. Wpatruję się w oczy każdego z dzieci,
staram się je zapamiętać jaknajlepiej, ale każde takie spojrzenie przeraźliwie
boli. Próbuję zapamiętać ich uśmiechy i roześmiane buźki, chłonę każdą chwilę
spędzoną wspólnie z nimi... Mam świadomość, że już niedługo utracę to wszystko
na zawsze. Być może jeszcze kiedyś tu wrócę, ale to już i tak nie będzie to
samo. Nie będzie to samo miejsce, nie będzie ten sam czas, ja też nie będę już
tą samą osobą. Staram się więc cieszyć tym wszystkim co mi jeszcze tu zostało,
choć nie jest to wcale takie proste.
Tak naprawdę przyjeżdżałam tu po
części z nastawieniem, żeby coś dobrego tu zrobić, żeby w jakiś sposób pomóc
tym ludziom, do których tu przyjechałam. Teraz jednak widzę, po 330 dniach
spędzonych w Zambii, że to ja otrzymałam od nich dużo więcej niż byłam w stanie
im dać! To oni nauczyli mnie zwykłej prostej radości, nie zamartwiania się z
byle powodu. To od nich doświadczyłam niesamowitej miłości i ciepła, to właśnie
tu nauczyłam się doceniania tego co mam, bycia wdzięcznym. To właśnie tu miałam
możliwość poznania bardziej siebie, swoich słabości, swoich talentów i
możliwości.
Dziękuję Ci Boże za tych
wszystkich ludzi, których tu spotkałam, dziękuję Ci za to, czego mnie nauczyli. Dziękuję Ci za Kasię, za to,
że właśnie razem z nią mogłam przeżyć ten rok. I choć czasem się nie
rozumiałyśmy i nie mogłyśmy dogadać, to często byłyśmy dla siebie jedynym
oparciem. Dziękuję Ci też za tych, którzy czekają na mnie w Polsce i którzy
przez cały rok mnie wspierali.
Podobno kto raz pokochał Afrykę,
ten zawsze będzie chciał tu wrócić…
Zobaczymy jak będzie ze mną... Czy
moje marzenie o powrocie tutaj się kiedyś spełni.
Póki co muszę przejść przez tą
drogę, która teraz mnie czeka. Muszę wrócić do Polski, gdzie czeka na mnie moja
kolejna „misja”. Czuję tą
ufność do Pana Boga, którą miałam 11 miesięcy temu przed wyjazdem. Wiem, że On
mnie samej nie zostawi, że da mi potrzebne siły, aby zmierzyć się z tym co jest
przede mną.
To już ostatni mój post pisany z afrykańskiej ziemi. Do zobaczenia więc niebawem w Polsce!
17 sierpień godz. 12.45 --> Lusaka --> Nairobi --> Paryż --> Warszawa 18 sierpień godz. 11:55
Czekamy na Ciebie ! 4 stachów :)
OdpowiedzUsuńMarinka:*
Bądź silna! Czekamy... buzi
OdpowiedzUsuńUla K.
Miło było z Tobą korespondować !!!
OdpowiedzUsuńŻyczę powidzenia i do usłyszenia w Afryce !!! :P:P
G.
SUper blog.Lubiłam czytać.Chce więcej
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za Kochani wsparcie! :)
OdpowiedzUsuńWięcej będzie jak tylko powrócę do Afryki ;)
Przesyłam pozdrowienia z Paryża, w którym właśnie oczekujemy na ostatni już samolot. Do zobaczenia niebawem!! :)
BaAsia