.

.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozstanie


To już mój ostatni dzień w Zambii, ostatnie momenty w City of Hope, ostatnie oratorium, ostatni lunch z dziewczynkami, ostatnie chwile. Staram się nimi cieszyć jak małe dziecko, nie marnować ani minuty, zachłysnąć się tym ostatnim czasem jaki mi tu, na afrykańskiej ziemi, pozostał. Wpatruję się w oczy każdego z dzieci, staram się je zapamiętać jaknajlepiej, ale każde takie spojrzenie przeraźliwie boli. Próbuję zapamiętać ich uśmiechy i roześmiane buźki, chłonę każdą chwilę spędzoną wspólnie z nimi... Mam świadomość, że już niedługo utracę to wszystko na zawsze. Być może jeszcze kiedyś tu wrócę, ale to już i tak nie będzie to samo. Nie będzie to samo miejsce, nie będzie ten sam czas, ja też nie będę już tą samą osobą. Staram się więc cieszyć tym wszystkim co mi jeszcze tu zostało, choć nie jest to wcale takie proste.

Tak naprawdę przyjeżdżałam tu po części z nastawieniem, żeby coś dobrego tu zrobić, żeby w jakiś sposób pomóc tym ludziom, do których tu przyjechałam. Teraz jednak widzę, po 330 dniach spędzonych w Zambii, że to ja otrzymałam od nich dużo więcej niż byłam w stanie im dać! To oni nauczyli mnie zwykłej prostej radości, nie zamartwiania się z byle powodu. To od nich doświadczyłam niesamowitej miłości i ciepła, to właśnie tu nauczyłam się doceniania tego co mam, bycia wdzięcznym. To właśnie tu miałam możliwość poznania bardziej siebie, swoich słabości, swoich talentów i możliwości.

Dziękuję Ci Boże za tych wszystkich ludzi, których tu spotkałam, dziękuję Ci za to, czego mnie nauczyli.  Dziękuję Ci za Kasię, za to, że właśnie razem z nią mogłam przeżyć ten rok. I choć czasem się nie rozumiałyśmy i nie mogłyśmy dogadać, to często byłyśmy dla siebie jedynym oparciem. Dziękuję Ci też za tych, którzy czekają na mnie w Polsce i którzy przez cały rok mnie wspierali.

Podobno kto raz pokochał Afrykę, ten zawsze będzie chciał tu wrócić…
Zobaczymy jak będzie ze mną... Czy moje marzenie o powrocie tutaj się kiedyś spełni.
Póki co muszę przejść przez tą drogę, która teraz mnie czeka. Muszę wrócić do Polski, gdzie czeka na mnie moja kolejna „misja”. Czuję tą ufność do Pana Boga, którą miałam 11 miesięcy temu przed wyjazdem. Wiem, że On mnie samej nie zostawi, że da mi potrzebne siły, aby zmierzyć się z tym co jest przede mną.

Jeszcze nie wyjechałam, a już tęsknię za moją kochaną Alice z najszerszym uśmiechem w całym City of Hope, za Anastazją z najpiękniejszymi oczkami jakie chyba kiedykolwiek widziałam, za uściskiem Susan, która dodawała mi nim sił każdego dnia, za księżycem, który swoim uśmiechem poprawiał mi humor kiedy byłam zmęczona, za godzinami przegadanymi z dziewczętami na temat ich niejednokrotnie bardzo trudnych historii życia, za jedzeniem shimy rękami, po której ciężko było domyć ręce, za okrzykami „BaAsia”, które zawsze momentalnie wywoływały radość na mojej twarzy, za obustronnymi lekcjami z nauczycielami języka cinyanja i polskiego, za zambijską przyrodą, która momentami sprawiała wrażenie, że to ona nad tobą panuje, a nie ty nad nią. Wiem też, że prawdziwa tęsknota za tym wszystkim dopiero się zacznie...

To już ostatni mój post pisany z afrykańskiej ziemi. Do zobaczenia więc niebawem w Polsce!   
  17 sierpień  godz. 12.45 --> Lusaka --> Nairobi --> Paryż --> Warszawa 18 sierpień godz. 11:55


5 komentarzy:

  1. Czekamy na Ciebie ! 4 stachów :)

    Marinka:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bądź silna! Czekamy... buzi

    Ula K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło było z Tobą korespondować !!!
    Życzę powidzenia i do usłyszenia w Afryce !!! :P:P
    G.

    OdpowiedzUsuń
  4. SUper blog.Lubiłam czytać.Chce więcej

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Wam za Kochani wsparcie! :)
    Więcej będzie jak tylko powrócę do Afryki ;)
    Przesyłam pozdrowienia z Paryża, w którym właśnie oczekujemy na ostatni już samolot. Do zobaczenia niebawem!! :)
    BaAsia

    OdpowiedzUsuń