Piękna, słoneczna pogoda, zielona trawa, kwitnące drzewa. Wszystko to sprawia, że wcale nie czuję się jakby był już listopad. Nie mogę przespacerować się wśród pożółkłych i bordowych liści. Nie mogę poczuć zapachu jesiennego deszczu.
Ale to nie znaczy, że zapomniałam 11 listopada o Dniu Niepodległości. Nie było u nas żadnych zamieszek (tak jak w Warszawie). Była za to radość i wdzięczność za wolność naszego kraju. Nad wejściem do naszego domku wywiesiłyśmy biało-czerwoną flagę. Ubrałyśmy się w koszulki z orłem. Nie dało się więc nie zauważyć, że mamy dziś swój Independence Day. Było wiele radości, ciepłych słów i… wielkie zdziwienie ze strony Zambijczyków. „To już 93 lata jesteście niepodległym krajem?!”. Zambia bowiem dopiero 47 lat może cieszyć się swoją wolnością. Mamy więc za co być wdzięczni.
Główne obchody tego Święta odbyły się w niedzielę. W domu Pani Konsul zebrało się ponad 30 Polaków. Księża, Siostry, rodziny z dziećmi, wolontariusze i inne osoby świeckie. Przyjechali z Lusaki i okolic po to, aby razem jednoczyć się tego dnia poza granicami naszego kraju. Był to piękny czas. W gronie rodaków, ojczystego języka i… polskich dań- pierogów i gołąbków! :).
Zawsze docenia się bardziej to czego się nie ma - w tym przypadku tak prozaiczne rzeczy jak gołąbki i pierogi, czy możliwość rozmowy po polsku :)
OdpowiedzUsuńskąd, będąc na obczyźnie, wzięłyście takie koszulki?! przygotowałyście się zawczasu? no i jakie orły! ;)
Oczywiście, że przygotowałyśmy się zawczasu :) Pakując się na rok trzeba było o wszystkim pomyśleć! :)
OdpowiedzUsuńAsiu, dodałam Twojego bloga do moich ulubionych. Wspaniale piszesz i prostujesz nasze ścieżki myślowe. Pisz jak najwięcej, bo nie każdy może pojechac tak daleko aby zobaczyć, że świat to nie tylko nasze miasto i nasze problemy, które często sami wymyślamy. Miłość jest największym darem i największym cudem tego świata i to ją powinniśmy pomnażać każdego dnia, dzieląc się tym co mamy i tym czego nam brakuje :)
OdpowiedzUsuń